Myślę, że nie. Mimo to, widać jak w miarę upływającego czasu śluby i wesela ewoluują. Zmiana jest nieprzerwanym elementem ludzkiego życia. I ja widzę, że w fotografii ślubnej, ślubach i uroczystościach tego typu zmiana jest ogromna. Kiedyś śluby naszych rodziców w większości przypadków, to był ślub cywilny i ślub kościelny – każdy był oddzielną ceremonią i z opowieści wiem, że fotograf przeważnie towarzyszył w urzędzie stanu cywilnego, a później zdjęcia były wykonywane w studio fotografa na jednolitym tle. 

Z kolei,  jeszcze nie tak dawno temu brano śluby tak zwane konkordatowe, czyli ślub kościelny i cywilny odbywał się w kościele i był i nadal jest prawnie wiążący. Bardziej niż fotograf liczył się operator kamery (filmowiec) i dwugodzinne filmy oglądane z rodziną na VHS. Zdjęcia ze ślubu i wesela były jedynie dodatkiem, a sesje poślubne również wykonywano w studio na umówmy się dosyć sztucznie i nierealistycznie wyglądających tłach.  Od kilku lat tendencja ślubów konkordatowych/kościelnych maleje, na poczet ślubów humanistycznych lub jedynie cywilnych, szczególnie dużym zainteresowaniem obecnie cieszyć zaczynają się śluby plenerowe. Naturalne i niewymuszone. Fotografia ślubna też w tym czasie przeszła sporą rewolucję, dając duże pole do popisu. Zatrzymuje nas fotografów jedynie wyobraźnia. Warto pilnować się schematów w fotografii, ale jeśli je złamiemy to też się nic nie dzieje, szczególnie gdy zdjęciem chcemy wyrazić emocje towarzyszące ludziom. Za to kocham reportaż właśnie. Czy fotografia ślubna umrze? NIE MA TAKIEJ OPCJI i to jest piękne – bo ona się zmienia jak wszystko, ale reportaż jest najlepszym co możecie sobie zafundować jako pamiątkę na całe życie. 😊